18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dlaczego powstało wałbrzyskie getto?

Paweł Gołębiowski; fot. Dariusz Gdesz
Wilgoć, grzyb na ścianach i marne sąsiedztwo. Jedni mieszkają tu bo muszą, innym to nawet pasuje. Są jak ryby w mętnej wodzie

ie chcę tu mieszkać. Tu są warunki zagrażające zdrowiu moich dzieci i mojemu – mówi łamiącym się głosem Magdalena Komisarczyk z Wałbrzycha. Dodaje, że w jej mieszkaniu jest zimno, wilgoć i grzyb, a ona boi się podejść do pieca. Pod koniec stycznia coś w nim „cofnęło się” i ogień buchnął wprost na nią. Paliła się jej twarz, włosy. Dzięki szybkiej pomocy nie została oszpecona. Ciągle chodzi ze specjalną maścią na twarzy i zabandażowanymi dłońmi.

– Mieszkam przy ul. Osiedleńców od 2005 roku. Starałam się o mieszkanie socjalne i dostałam je tutaj. W 2006 roku specjalna komisja stwierdziła jednak, że nie da się tu żyć. I co z tego. Nikt tego lokalu nie remontuje, a ja nie mam dokąd iść – tłumaczy.
Mieszkała tu z trójka dzieci do chwili wybuchu z pieca. Teraz błąkają się po rodzinie.
– Mój najmłodszy syn trafił do szpitala kiedy miał zaledwie miesiąc. Lekarze stwierdzili, że jego stan jest spowodowany tym, w jakich żyje warunkach – mówi pani Magdalena. Ze smutkiem patrzy na strasznie zagrzybione ściany. Zapewnia, że skrobała je i malowała już nie raz, ale grzyb ciągle wychodzi. – Tak jest nie tylko u mnie. Podobnie ma sąsiadka i wielu ludzi w okolicy – twierdzi wałbrzyszanka.

– Przy ul. Osiedleńców jest 16 klatek schodowych z mieszkaniami socjalnymi. Budowano jest w latach 70-tych ubiegłego wieku według obowiązujących wtedy standardów. Ściany są np. za cienkie. Poza tym często lokatorzy sami niszczą te mieszkania – mówi Janusz Skalski z Biura Obsługi Klienta Miejskiego Zarządu Budynków w dzielnicy Nowe Miasto. W MZB tłumaczą, że zgłaszają do gminy potrzeby remontowe i te są wykonywane. Trudno jednak nadążyć.
Nie śpieszą się też zapewne z remontem lokali zajętych samowolnie. A w takim żyje z dwójką dzieci, pani Marta, sąsiadka Magdaleny Komisarczyk. Zajęła malutki lokal przy ul. Osiedleńców, bo nie miała gdzie się podziać. Nie pracuje, dzieci małe. Czynszu nie płaci. Żyje z zasiłków.

– Nikt się mieszkającymi przy Osiedleńców nie przejmuje. Kiedyś zamarzły tu rury. Fachowiec jak przyszedł to nie brał się za naprawianie, tylko mówił, śmiejąc się, że niedługo wiosna to same odmarzną – opowiada.
– Na pomoc sąsiadów też nie ma co liczyć. Jak ktoś by tu kogoś zabijał, to najwyżej zamkną drzwi i okna, żeby nic nie słyszeć. Może to z biedy, taka nienawiść? Jak ktoś idzie do domu z siatką, to patrzą zazdrośnie, bo to znaczy, że ma pieniądze na zakupy. Trzeba uważać – dodaje.
Może dlatego, że ludzie przy Osiedleńców starają się być ostrożni, to straż miejska nie ma stąd wielu zgłoszeń. Jej komendant, Kazimierz Nowak mówi: – To nie rozróby. Przeważnie dotyczą wycinania i kradzieży drewna z pobliskiego lasu.

– Coś tam się czasami wytnie, bo czym palić w piecu? Ale tak to nie ma co się bać. Swoim krzywdy raczej nie robimy – mówi, śmiejąc się, nastolatek w kapturze na głowie, wychodzący z jednej z kamienic przy ul. Osiedleńców. Za nic nie powie nawet jak ma na imię.
– A bo co? - rzuca i widać, że zaczyna się wkurzać, tym bardziej, że nadchodzą jego koledzy. Też w kapturach na głowach.
Swoich synów na podwórko stara się nie wypuszczać za często Jolanta Duda. Mówi, że niczego dobrego się tam nie nauczą. Trenują zapasy i lepiej, żeby ćwiczyli i więcej zaglądali do książek. Cieszy się, bo dostała w dzielnicy Biały Kamień, mieszkanie do remontu i w kwietniu się wyprowadzi.

– Mieszkałam przy ul. Osiedleńców 12 lat. Wystarczy – mówi. Opowiada, że nocne libacje są tu ciągle. – Ale kto ma tu kogo uciszać, jak np. częstym widokiem jest tu matka siedząca na ławce przed blokiem, w jednej ręce trzymająca przy piersi niemowlaka, a w drugiej piwo.
– Chodzę tu po kolędzie. Ludzie żyją przy ul. Osiedleńców w fatalnych warunkach. To miały być tylko lokale przejściowe, ale wiele osób mieszka tu latami – mówi ksiądz Ludwik Hawrylewicz, proboszcz parafii św. Barbary.
Dla radnego miejskiego Ryszarda Nowaka sprawa jest jasna. – Trzeba coś z tym miejscem zrobić. Ludzie nie mogą żyć w takich warunkach – mówi.
W urzędzie miejskim tłumaczą, że dla obecnych władz polityka mieszkaniowa jest priorytetem. W tym roku na remonty mieszkań przeznaczą 4 mln zł. Czterokrotnie więcej niż przed rokiem.
– W czerwcu oddamy 30 mieszkań socjalnych przy ul. Drzymały. Trafią tam ci, którzy potrafią o nie zadbać - mówi Anna Żabska, rzeczniczka urzędu.

Tekst ukazał się w Panoramie Wałbrzyskiej z 12 lutego 2013.

Podyskutuj na forum: Jak rozwiązać problem ul. Osiedleńców?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczawnozdroj.naszemiasto.pl Nasze Miasto